wtorek, 30 czerwca 2015

Urodziny



Wczoraj ktoś bardzo dla mnie ważny miał urodziny. Nie mogę w to uwierzyć, że to już dwa lata odkąd Lychee jest na świecie. Kiedy się urodziła, u mnie w domu trwały jeszcze pertraktacje z mamą a propos posiadania drugiego psa. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że ten MÓJ pies już jest na świecie. A teraz już nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie jest pieskiem idealnym (a który jest), ale uważam, że lepiej trafić nie mogłam. Jest moim małym, zajebistym wymiataczem. Dużo się przez nią nauczyłam, a jeszcze mnóstwo nauki przede mną.
Dzięki niej moje życie zmieniło się na lepsze.


Przez ten cały czas miałyśmy swoje wzloty i upadki. Raz wychwalałam ją pod niebiosa, żeby następnego dnia mieć ochotę oddać ją w cholerę ;) Szczeniaczki to małe diabły wcielone :D Przeszłyśmy razem dłuugą drogę. Wiem, że jeszcze sporo przed nami. A widząc na jakim etapie jesteśmy teraz, mam nadzieję, że dalej już będzie tylko lepiej. Lisku kochany żyj długo w zdrowiu. Życzę Ci dużej ilości frizbiaczków, hektolitrów wody do przepłynięcia, oraz wielu miziaków-przytulaków na kanapie :) Sto lat!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz