Ale od początku. Kong Jels występuje w dwóch rozmiarach M i L, oraz w pięciu kolorach i kształtach. Ja wybrałam niebieskiego hipcia w wersji L. Pasuje do obu pysków. Choć gdy bawimy się nim na mokrej trawie, w deszczu, lub gdy po prostu pies go obślini (nikt nie ślini się tak jak Lis) robi się bardzo śliska i łatwo może psu wypaść z pyska, a nam z ręki. Moim sukom to nie przeszkadza, zawsze to okazja do dodatkowej pogoni ;) Dzięki gładkiej powierzchni bardzo łatwo można go umyć. Nie ma też żadnych wystających elementów, które łatwo można by odgryźć, a uwierzcie mi Fanta uparcie próbowała tego dokonać. Dziewczynom bardzo podoba się w żelku to, że nigdy nie wiadomo jak się odbije od podłoża i w jaką stronę poleci. O dziwo hipcio szczególnie przypadł do gustu Babce, nie tylko biegła do niego ile sił w łapach aby go pochwycić w pysk, ale wracała również biegiem, aby jak najszybciej znów rzucić się w pogoń. A to się rzadko zdarza.
Piszczałka w żelku nie miała irytującego dźwięku, jak to niektóre psie zabawki. Trochę się "krztusiła" po kontakcie ze śliną/wodą, ale nie przestawała piszczeć. Po kontrolnym wrzuceniu do wody na chwilę zabawka straciła głos (Hipcio unosi się na wodzie, ale nie polecałabym go jako aportu wodnego ze względu na jego śliskość, psu może być ciężko go złapać). Plusem jest też to, że Jels nie piszczy po każdym najmniejszym dotknięciu. Gdy mocno walnie o ziemię wydaje odgłos, ale jest cicho w saszetce czy plecaku.
Niestety w naszym żelku poległy łączenia elementów. Klej nie dał rady, na drugim spacerze zaczęło nam się odklejać denko zabawki, przez co piszczy tylko wtedy gdy jest ono odpowiednio ułożone. A zabawka nie była wtedy po żadnej sesji memlania, po prostu tak sobie się odkleiło. Zastanawiam się nad przyklejeniem go jakimś porządnym klejem.
Podsumowując:
+ zabawka ma nieprzewidywalny tor lotu
+ dźwięk piszczałki jest miły dla ucha
+ łatwo się czyści
+ dobra dla memlaczy, nie ma czego odgryźć
- robi się bardzo śliska po kontakcie z wodą
- brud potrafi dostać się do środka zabawki
- poległ klej, za tę cenę spodziewałabym się lepszej jakości
Bonusowo filmik z harców z żelkiem :) włączamy HD (muzyka z jutjuba, nie śmiać się :D)
Nie wierzę! Pierwszy filmik z Li xd
OdpowiedzUsuńFaktycznie miałaś pecha do konga, bo squeez u nas jest zabawką nr 1 i wytrzymała zęby największych piranii :)
Wiekopomna chwila :D
UsuńNo coś nas te squeezzy nie lubią, poszukiwania trwałej piszczącej zabawki nadal w toku ;)
Nie wierzę, że ktoś kupił innego zwierzaka niż świnkę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się tak szybko rozkleił, z tego co widziałam, to mniejszy rozmiar jakoś lepiej się trzyma...
Zabawki staram się kupować w takich kolorach żeby piesy je widziały :D Choć kilka różowych też się w pudle znajdzie.
UsuńTeraz go skleiłam jakimś superglue i jakoś się trzyma. Mam nadzieję, że jeszcze trochę nam posłuży :)
Jak ta żelka robi się śliska po zmoczeniu, to mój dzikus oszaleje kiedy kupię tę zabawkę.
OdpowiedzUsuńKong miewa wzloty i upadki. Zabawki generalnie mają całkiem przemyślane ale niektóre rzeczy są niedopracowane np. piłka w wersji extreme w czarnym kolorze ...
https://kilkagenowwilka.blogspot.com/